czwartek, 29 stycznia 2009

Mój portret

Kolegą jestem całkiem dobrym,
nie małym lecz ogromnym,
także nie chudziutkim lecz okrąglutkim.
Rodzice na imię Daniel mi dali,
lecz moi koledzy się z tym nie zgadzali
i Dorszu mnie nazwali.
Dwanaście lat na tym świecie żyję,
Pepsi i Colę litrami piję.
Moje włosy są brązowe,
lepsze były by kolorowe.
Byłbym zjawiskiem całkiem nowym,
bardzo ciekawym i przebojowym.
Moje oko niebieskie jak morze,
poderwać każdą dziewczynę pomoże.
W karty Duel Masters lubię grać
i w soboty turnieje wygrywać.
Koszykówka moim sportem jest,
z kolegami granie jest the best.
Jestem zdolny, lecz leniwy,
przyjacielski, sprawiedliwy.
Mam kolegów całe grono,
z nimi zawsze jest wesoło.

Daniel Zieliński kl. VI b

poniedziałek, 19 stycznia 2009

LEGENDA O KRASNOLUDKACH




Wrocław był kiedyś bardzo piękną krainą. Nie, żeby teraz był brzydki, ale kiedyś… ech. Wszędzie było mnóstwo zielonych łąk, nie było żadnych zanieczyszczeń, zwierzęta, pokojowo nastawione, nie bały się nikogo ani niczego… Ale, ale! Przecież tam nie mieszkały tylko zwierzęta! Tak, ta dolina była zamieszkana przez… krasnoludki.
Nie, nie jestem nienormalny, wiem, co mówię. Najwięcej ich mieszkało na rynku, bardzo małe, mieszkali w mikro-chatkach. Były bardzo pracowite, lubiły wręcz pracę, zarówno mężczyźni, jak i damy. Krzątały się po wszystkich dolinach, rąbały gałązki z krzaków na rozbudowy domków. W wolnym czasie, znaczy, gdy nie pracowali, znajdowali sobie inne rozrywki, jak odwiedzanie przyjaciół, zajmowanie się krasno-dziećmi… Ogólnie mieli miodne i zielone życie.
Jak się jednak łatwo domyślić, coś się wydarzyło w wesołej tej dolinie. Niczego niespodziewające się krasnale zostały zaatakowane przez gigantycznego jaszczura, zielonego, takiego, który z łatwością wtapiał się w otoczenie. Ów stwór z łatwością zamieniał kolejne pocieszne stworzonka w kamień za pomocą wzroku (skojarzenie z bazyliszkiem jak najbardziej na miejscu). Krasnoludki od razu postanowiły kontratakować; ich kowal z radością zaczął wykuwać mikro-zbroje, mniejsze mikro-tarcze i mini-mikro-miecze,
o sztyletach nie wspominając.
Któregoś dnia grupka kilku krasnali została zaatakowana przez potwora. Trójka skamieniała, pozostali w te pędy zwiali do domów,
a na najbliższym spotkaniu pt. „Co z tym bazyliszkiem” zgodnie potwierdzili, że z jego oczu wystrzelił „kamieniujący” promień. Jak się łatwo domyślić, kowal z nieukrywaną przyjemnością wykuł nowe zbroje, tarcze, miecze, sztylety , jednak tym razem takie, które mogły odbijać światło. Niestety, ich plan nie wypalił. Kilku krasnali podczas transportowania dużego bloku materiału skamieniało, co znacznie utrudniło transport. Poza tym, wykuta broń odbijała promienie w taki sposób, że inne oddziały były petryfikowane. Już kilka dni później cała wioska skamieniała w najróżniejszych pozycjach, w najróżniejszych miejscach. Skamieliny części się skruszyły i zniszczyły, nieliczne okazy przetrwały do dzisiaj, a bazyliszek… Podobno wybrał się do innego miasta, siać jeszcze większy postrach i zniszczenie… No, przykro mi, ale tak było.
Łukasz Janczak kl. VI C

Smok w Smoczym Borze Wielkim



Dawno temu w miejscu, które dzisiaj zwiemy Muchoborem Wielkim istniała mała osada otoczona ogromną puszczą. Oprócz ludzi zamieszkiwały to miejsce również dwa smoki. Jeden smok był zły, a drugi dobry. Dobry smok był biały i nazywał się Eragon,
a drugi smok nazywał się Czarny Gigameon. Osadą tą nazywano Smoczym Borem Wielkim.

Życie ludzi było możliwe tylko dzięki temu, że ochraniał ich dobry Eragon. Zły Gigameon niszczył wszystko wokół siebie. Zbijał zwierzęta, palił domy, zabijał ludzi, niszczył plony
i wszystko zamieniał w czarny popiół.
Pewnego dnia do wioski przybył stary czarodziej. Syriusz obiecał, że pomoże ludziom pokonać złego smoka. Gigameon jest z rodzaju smoków bazyliszkowatych, należy wykonać duże lustro, w którym smok ujrzy siebie. Tak też się stało, smok zobaczył swoje odbicie i skamieniały runą na ziemię. Spopielała ziemia zaczęła budzić się do życia, a skamieniałe ciało smoka porósł ogromny mech.
Do dziś możemy zobaczyć to wzniesienie jadąc do Smolca, nazywają je Kaczą Górką, kiedyś była Smoczą Górką.
Z biegiem lat zapomniano o smokach, a miejscowość zaczęto nazywać Muchoborem Wielkim od porastającego go mchu. Dobry Eragon nadal czuwa nad Muchoborem w pobliskich górach.
Eryk Rozpendek kl. 6 C

piątek, 9 stycznia 2009

Jak być dobrym człowiekiem?

Przepis na dobrego człowieka:
- szczypta uprzejmości
- garść kultury
- 2 jajka miłości
- duża łyżka uśmiechu
- 100 g bezinteresowności
- szklanka uczynności
- 2 kg dobrego serca
- 75 g wyrozumiałości
- kubek tolerancji
Wrzuć wszystkie składniki do miski szczęścia i dokładnie wymieszaj.
Swoją prace potraktuj poważnie, bądź uważny i cierpliwy. Nie pomiń żadnego ze składników. Stworzenie człowieka to bardzo odpowiedzialne zadanie. Gdy twoje dzieło będzie doskonałe, wyślij je w świat. Niech „Twój Człowiek” uczy innych dobroci, tolerancji i radości.

Paulina Kędzia 6b