poniedziałek, 19 stycznia 2009

LEGENDA O KRASNOLUDKACH




Wrocław był kiedyś bardzo piękną krainą. Nie, żeby teraz był brzydki, ale kiedyś… ech. Wszędzie było mnóstwo zielonych łąk, nie było żadnych zanieczyszczeń, zwierzęta, pokojowo nastawione, nie bały się nikogo ani niczego… Ale, ale! Przecież tam nie mieszkały tylko zwierzęta! Tak, ta dolina była zamieszkana przez… krasnoludki.
Nie, nie jestem nienormalny, wiem, co mówię. Najwięcej ich mieszkało na rynku, bardzo małe, mieszkali w mikro-chatkach. Były bardzo pracowite, lubiły wręcz pracę, zarówno mężczyźni, jak i damy. Krzątały się po wszystkich dolinach, rąbały gałązki z krzaków na rozbudowy domków. W wolnym czasie, znaczy, gdy nie pracowali, znajdowali sobie inne rozrywki, jak odwiedzanie przyjaciół, zajmowanie się krasno-dziećmi… Ogólnie mieli miodne i zielone życie.
Jak się jednak łatwo domyślić, coś się wydarzyło w wesołej tej dolinie. Niczego niespodziewające się krasnale zostały zaatakowane przez gigantycznego jaszczura, zielonego, takiego, który z łatwością wtapiał się w otoczenie. Ów stwór z łatwością zamieniał kolejne pocieszne stworzonka w kamień za pomocą wzroku (skojarzenie z bazyliszkiem jak najbardziej na miejscu). Krasnoludki od razu postanowiły kontratakować; ich kowal z radością zaczął wykuwać mikro-zbroje, mniejsze mikro-tarcze i mini-mikro-miecze,
o sztyletach nie wspominając.
Któregoś dnia grupka kilku krasnali została zaatakowana przez potwora. Trójka skamieniała, pozostali w te pędy zwiali do domów,
a na najbliższym spotkaniu pt. „Co z tym bazyliszkiem” zgodnie potwierdzili, że z jego oczu wystrzelił „kamieniujący” promień. Jak się łatwo domyślić, kowal z nieukrywaną przyjemnością wykuł nowe zbroje, tarcze, miecze, sztylety , jednak tym razem takie, które mogły odbijać światło. Niestety, ich plan nie wypalił. Kilku krasnali podczas transportowania dużego bloku materiału skamieniało, co znacznie utrudniło transport. Poza tym, wykuta broń odbijała promienie w taki sposób, że inne oddziały były petryfikowane. Już kilka dni później cała wioska skamieniała w najróżniejszych pozycjach, w najróżniejszych miejscach. Skamieliny części się skruszyły i zniszczyły, nieliczne okazy przetrwały do dzisiaj, a bazyliszek… Podobno wybrał się do innego miasta, siać jeszcze większy postrach i zniszczenie… No, przykro mi, ale tak było.
Łukasz Janczak kl. VI C

Brak komentarzy: